30-10-2007
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Coraz więcej Polaków chce przeznaczyć swoje ciało po śmierci do celów naukowych. To nie tylko niezastąpiona pomoc dla studentów medycyny i lekarzy, ale również świadectwo, że coraz więcej ludzi uważa ciało za akcydens - informuje Metro.
Oddanie po śmierci organów do przeszczepu to gest godny pochwały. Jednakże również ciała osób, które nie były na tyle zdrowe, aby móc oddać nerki, czy serce potrzebującym, są bardzo przydatne dla medycyny. W Polsce na jednych zwłokach uczy się ponad setka studentów medycyny, w innych europejski krajach zaś – kilku.
Śląska Akademia Medyczna jako pierwsza w kraju rozpoczęła wdrażanie programu świadomego przekazywania zwłok. Początki programu były trudne – w pierwszym roku zgłosiło się tylko dwóch dawców. Dziś zgłasza się coraz więcej chętnych, obecnie uczelnia dysponuje około setką deklaracji. „Mamy deklaracje od nauczycieli, księdza, więźnia. Przeważnie są to ludzie po pięćdziesiątce. Często byli pacjentami szpitali albo mieli do czynienia z medycyną. Zdają sobie sprawę, jak ważne jest, by lekarze wiedzieli, co robią”, mówi profesor Jerzy Gielecki, koordynator programu.
Ofiarodawcy, nim podejmą decyzję, mają liczne obiekcje, zadaniem lekarzy jest rzetelna informacja na temat programu. Kiedy dawcy są pewni, spisują notarialnie potwierdzony testament, na mocy którego ich ciało po śmierci ma być przekazane ŚAM.