Dieta niskowęglowodanowa nie sprzyja długowieczności

Jeśli chodzi o sposoby odchudzania się, modny - bo dość szybko efektywny - stał się ten, który obejmuje ograniczenie lub całkowite wyłączenie z diety takich produktów, jak pieczywo, makaron, czy ryż, czyli tych, które są najbogatsze w węglowodany. Jak ustalili jednak uczeni w Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, takie jedzenie oznacza wyższe ryzyko .

W badaniach, które trwały ponad dekadę, analizowano dane niemal 25 tysięcy ludzi. Ustalono, że osoby, które serwowały sobie najmniejsze dawki węglowodanów, cechowały się o 32 proc. wyższym ryzykiem śmierci w porównaniu do pozostałych uczestników w badanym okresie. Jeśli chodzi o poszczególne choroby, ludzie ci odznaczali się o 50 proc. wyższym prawdopodobieństwem śmierci z powodu i o 36 proc. w wyniku nowotworów w porównaniu do tych, którzy jedli największe ilości .

Jak wyjaśnia prof. Maciej Banach, współautor badań, dieta niskowęglowodanowa może być użyteczna krótkoterminowo dla utraty na wadze, a także obniżenia poziomu ciśnienia krwi czy glukozy, niemniej w dłuższej perspektywie oznacza wyższe prawdopodobieństwo przedwczesnej śmierci z jakiegokolwiek powodu.

Dlaczego tak się dzieje? Jak wyjaśniają eksperci, ograniczenie węglowodanów oznacza konieczność zwiększenia w diecie innych składników, czyli białek i/lub tłuszczów. Szczególnie, jeśli wybór pada na tłuszcze (zwłaszcza, gdy są to także tłuszcze trans i nasycone), wzrasta prawdopodobieństwo chorób układu krążenia. Co więcej, jedynie węglowodany przydają na błonnika, o którym wiadomo, że obniża ryzyko raka piersi oraz zmniejsza poziom .