14-07-2016
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Za początek starości uważa się tradycyjnie ukończenie 65 roku życia. Granica ta jest arbitralnie ustalona - podobnie jak ukończenie 18 roku życia wyznacza granicę dojrzałości. Podstawowa różnica pomiędzy tymi dwoma granicami jest jednak taka, że o ile wszyscy chcemy stać się dorosłymi, to raczej nikt nie chce być stary.
Starość przyjęło się mierzyć wiekiem kalendarzowym, choć panuje powszechna zgodność, że w żadnej innej grupie wiekowej różnice pomiędzy osobami w tym samym wieku nie bywają tak znaczne jak w starości. Zgoda istnieje także co do potrzeby miernika, który określałby stopień biologicznego zużycia organizmu; niestety do dzisiaj taki parametr nie został zdefiniowany.
Uważa się, że granicę 65 lat jako początek starości zawdzięczamy Otto von Bismarckowi, który pod koniec XIX wieku stworzył podwaliny systemu emerytalnego. Wtedy jednak średnia długość życia w Europie wynosiła 40-45 lat, podczas gdy dzisiaj wynosi ona w Polsce ponad 76 lat. Żyjemy coraz dłużej. Co więcej, porównywalne grupy wiekowe są coraz sprawniejsze. Być może więc powinno się przesunąć tę przyjętą arbitralnie granicę starości…
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wyróżnia okres wczesnej starości – jako jej pierwsze 15 lat, choć według WHO starość zaczyna się już w 60 roku życia. Wszystko to jednak są granice umowne i być może warto tu wspomnieć, że typowe dla geriatrii cechy procesów chorobowych, takie jak współwystępowanie wielkich zespołów geriatrycznych (np. upadki, nietrzymanie moczu, niedożywienie, ale także depresja czy otępienie) pojawiają się w późnej starości. Czy nie jest to zatem argument w kierunku „opóźniania” starości?
Prof. dr hab. n. med. Katarzyna Wieczorowska-Tobis na łamach kampanii edukacyjnej „", przygotowanej przez wydawnictwo Warsaw Press, podkreśla, że proces starzenia rozpoczyna się między 30 i 40 rokiem życia, a więc dużo wcześniej niż zwykle zaczynamy myśleć o starości...
bywa różna. Kiedy się o niej mówi, wyłaniają się zwykle dwa skrajne jej obrazy. Pierwszy to starość z niepełnosprawnością i zależnością od pomocy innych, nieodłącznie związana z obrazem źle prowadzonych instytucji, w których opieka sprawowana jest niewłaściwie. Ten właśnie stereotyp starości - z niezaspokojonymi potrzebami - jest jednym z elementów spirali strachu przed starością. W konsekwencji tego stereotypu pytanie, co się ze mną stanie gdy będę potrzebował pomocy, jest jednym z tych, których lepiej nie zadawać.
Na drugim biegunie jest staroć w pełni sprawna, czyli obraz 80-latka, którego styl życia niewiele różni się od typowego dla osób młodych. Ten stereotyp też nie pomaga. Wzmaga wręcz strach, bo skoro już dziś, w znacznie młodszym wieku, nie jestem tak sprawny - to jaka będzie moja starość? Potrzebna jest więc przestrzeń dla NORMALNEJ STAROŚCI, takiej z wyzwaniami i ograniczeniami typowymi dla upływającego czasu. Starości, której stałym elementem jest pokonywanie trudności, które przecież codziennie wielu z nas się udaje. Trzeba zacząć o tym spokojnie i rzeczowo rozmawiać - aby oswoić starość i zobaczyć jej realny wymiar.