06-12-2016
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Sam bez domu"Święta to najgorszy moment. I te tygodnie przed nimi. Ludzie się spieszą, robią zakupy, bezdomny ich tylko denerwuje." "Nie pasuję do tych wszystkich światełek. Muszę stąd iść." " da bezdomnych? Nie chodzę tam - wolę pamiętać święta gdy jeszcze miałam dom."Bezdomność w zimie jest straszna. Bezdomność w święta to koszmar. Człowiek bezdomny, wyrzucony na margines społeczeństwa, wyjątkowo silnie odczuwa wówczas że "przegrał życie" - nawet gdy na co dzień nauczył się już funkcjonować w taki sposób. Dla tych osób "magia świąt" brzmi jak kpina i żart.
Samotność, związana z niemożnością zaspokojenia podstawowych potrzeb w niemal każdej dziedzinie życia to stan, który odziera człowiek z godności i szacunku do samego siebie. Przestaje mu zależeć na czymkolwiek. Reaguje na podstawowe bodźce i nie chce pamiętać o niczym więcej. Na Wigilię dla bezdomnych idzie, żeby się najeść i ogrzać - tylko tyle. Mijający go ludzie i ich uwagi są mu przez większość czasu obojętne. Większość z nas nie jest w stanie wyobrazić sobie takiego życia. Próbujemy racjonalizować, stwierdzając że "sam sobie wybrał", "widać było z nim coś nie tak", "mógłby iść do noclegowni ale tam nie wolno pić"... Niezależnie od tego czy i w jakim stopniu te stwierdzenia są prawdziwe, tu i teraz mamy do czynienia z człowiekiem, któremu życie nie przynosi prezentów.
Jeśli w naszej okolicy są takie osoby, warto zastanowić się czy jesteśmy w stanie im pomóc, dowiedzieć się o nich nieco więcej - może przez to uda się na przykład skontaktować z ich rodziną lub z organizacją która pomaga takim osobom w sposób możliwy przez nie do zaakceptowania? Nie zawsze udaje się odmienić los kogoś w takiej sytuacji, ale czasem potrzeba jedynie by inni ludzie odnosili się do takiej osoby z szacunkiem, przezwyciężyli swoje uprzedzenia (które same w sobie są naturalne) i choć spróbowali pokazać że komuś zależy... choćby wręczajac skromny ale starannie przygotowany i opakowany prezent. To idealistyczne podejście, ale może warto spróbować? Może właśnie przez nasze dostrzeżenie człowieka i jego godności zadziała "magia Świąt" - tym razem nie mająca wiele wspólnego z komercyjnym rozświetlonym blichtrem, za to wiele z ludzką wrażliwością i solidarnością?
Aby dostrzec magię Bożego Narodzenia trzeba szeroko otworzyć oczy... Tego samego trzeba by dostrzec samotność ludzi wokół nas. A przecież w te święta nikt nie powinien być sam...