08-05-2019
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
43 proc. Polaków deklaruje, że nie je w ogóle lub stara się ograniczać jedzenie mięsa. Fleksitarianizm to dieta polegająca na spożywaniu ograniczonej liczby posiłków mięsnych, najabrdziej zbliżona jest więc do kuchni określanej w Polsce jako jarska.
W Stanach Zjednoczonych został już okrzyknięty jedną z najlepszych diet 2019 roku. W Polsce to pojęcie dopiero kiełkuje. Znacznie częstsze jest jednak zachowanie, które kryje się pod tym słowem. W grupie osób ograniczających spożycie mięsa dominują kobiety oraz osoby starsze; głównie z wyższym wykształceniem. Według wszelkich prognoz trend ten będzie się umacniał. Nie bez znaczenia jest fakt, że najwyższy odsetek osób na diecie bezmięsnej jest w najmłodszej badanej grupie w wieku 16-24 lat (7 proc.).
Na szczycie „piramidy złych rzeczy” mięso zdeklasowało już cukier, a żywieniowcy alarmują, aby ograniczać spożywanie tłuszczów odzwierzęcych i zastępować je olejami roślinnymi.
Mięso jest „chore”
Obawa przed chemią (antybiotyki) w składzie to główny argument na rzecz jego ograniczania w diecie. Twierdzą tak zarówno ci, którzy nie limitują spożycia mięsa, jak również osoby, które mięsa nie jedzą lub starają się je ograniczać.
Mniej przejmujemy się wysoką zawartością tłuszczu w mięsie i jego kalorycznością (21 proc. ograniczających lub niejedzących mięsa w ogóle i 12 proc. nieograniczających spożycia mięsa), a jeszcze mniej podwyższonym ryzykiem raka i innych chorób (odpowiednio 18 i 9 proc.).
Coraz powszechniejsze staje się niejedzenie mięsa ze względów etycznych. Cierpienie zwierząt, niehumanitarny ubój to drugi, po antybiotykach, argument dla osób ograniczających mięso w diecie lub będących na diecie bezmięsnej (39 proc.). Dla co piątej osoby nielimitującej spożycia mięsa jego produkcja oznacza zabijanie i cierpienie zwierząt.
Dla wielu badanych komunikat o tym, że ograniczanie spożycia mięsa = ochrona przyrody, nadal jest dużym zaskoczeniem. Nie dziwi fakt, że w obu grupach argument ten nie znalazł się na liście najważniejszych powodów przemawiających za ograniczeniem ilości spożywanego mięsa. Skutecznym powodem, szczególnie dobrze działającym wśród osób będących w drugiej grupie, wydaje się być woda i jej zwiększone zużycie w hodowli zwierząt (szczególnie wołowiny) w kontekście coraz uboższych zasobów wody w Polsce.
Nie takie, jak kiedyś
W obu grupach bardzo wyraźnie zarysowany jest pogląd o pogarszającej się jakości i smaku mięsa. Badani twierdzą, że „nie smakuje już tak jak kiedyś”. Twierdzi tak co czwarty badany, będący w grupie osób niejedzących lub ograniczających spożycie mięsa. W drugiej grupie tych wskazań jest znacznie więcej (32 proc.)
Wraz z fleksitarianizmem rośnie trend premiumizacji mięsa. Przybiera on różne postaci – kupowanie i jedzenie , ale też spożywanie mięsa, które pochodzi z pewnego źródła, od zaufanego sprzedawcy. Premiumizacja widoczna jest nie tylko w mięsie, ale także produktach odzwierzęcych, np. producenci majonezów odchodzą od stosowania jaj z chowu klatkowego, a sieci spożywcze podpisują zobowiązanie do zaprzestania ich sprzedaży.
IQS