20-04-2015
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Zlikwidowana plantacja marihuany, zarekwirowane ponad 4,5 kg suszu i zatrzymany właściciel oraz pracownik jednego z zakładów pogrzebowych – to efekt pracy stołecznych policjantów. Właścicielowi zakładu oprócz zarzutów wytwarzania narkotyków przedstawiono zarzut kradzieży prądu. Mężczyzna został również ukarany mandatem za niewłaściwe przechowywanie zwłok.
Policjanci ze stołecznego wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw uzyskali informację, że właściciel jednego z zajmuje się uprawą . Do procederu miało dochodzić na posesji, na której znajdował się zarówno dom, jak i zakład pogrzebowy. Funkcjonariusze wraz kolegami z wydziału do zwalczania przestępczości narkotykowej weszli na teren posesji.
Podczas przeszukania pomieszczeń odkryli plantację marihuany zorganizowaną w garażu. Obok w pomieszczeniu była prowizorycznie zorganizowana chłodnia, w której były zwłoki kobiety. Obok ciała policjanci znaleźli worek z kilkoma kilogramami gotowej wysuszonej marihuany. Policjanci zarekwirowali zarówno sprzęt służący do prowadzenia plantacji, jak i ponad 4,5 kilograma marihuany. Funkcjonariusze odkryli również nielegalne przyłącze służące do kradzieży .
O zwłokach kobiety przechowywanych w garażu policjanci powiadomili Powiatowego Inspektora Sanitarnego, który po kontroli potwierdził nieprawidłowość przechowywania ciała i ukarał właściciela zakładu mandatem.
Oprócz 51-letniego właściciela zakładu pogrzebowego, policjanci zatrzymali również jednego z pracowników – 35-letniego Krystiana J., podejrzanego o pomoc w przestępczym procederze. Obaj mężczyźni usłyszeli zarzuty wytwarzania znacznych ilości środków odurzających, za co grozi nie mniej niż 3 lata więzienia.