10-04-2013
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Mimo, że minęły już trzy lata, wydarzenia z 10 kwietnia 2010 roku budzą ból, smutek i żal. Nadal też wielu Polaków uważa, że nie zostały one do końca wyjaśnione. Dziś - podobnie jak rok i dwa lata temu - różne grupy ludzi będą oddzielnie obchodzić rocznicę katastrofy pod Smoleńskiem.
10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem rozbił się polski samolot TU-154M. W katastrofie zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, parlamentarzyści, przedstawiciele rządu, duchowni różnych wyznań, urzędnicy państwowi i członkowie organizacji kombatanckich. W trzecią rocznicę jednej z największych w dziejach nowożytnej Polski, Polacy będą wspominać, oddawać hołd i w dalszym ciągu zadawać pytania, jak mogło dojść do tego zdarzenia.
Wydarzenia z 10 kwietnia początkowo zjednoczyły Polaków, by potem podzielić ich - część jest przekonana o , inni wskazują na liczne niedociągnięcia i zaniedbania które doprowadziły do katastrofy. Politycy nie ustają w zadawaniu pytań i oskarżaniu. W ich ślady idą też ludzie. Dziś już wiadomo, że do całkowitego oczyszczenia atmosfery potrzebne są niezbite dowody na którąś z tez. I że dowody przekonujące wszystkich bardzo trudno będzie przedstawić. Po trzech latach od katastrofy nadal nie zamknięta jest sprawa wraku samolotu, w ciągu ostatnich miesięcy pojawiły się informacje o nieprawidłowościach w pochówku ofiar, mnożą się teorie spiskowe.
W poniedziałek TVP pokazała dwa filmy, z zupełnie innej perspektywy postrzegające katastrofę - "Śmierć Prezydenta" i "Anatomia upadku" nie rozwiały jednak wątpliwości, a raczej utwierdziły ludzi we własnych przekonaniach. Dziś na groby ofiar, na msze i nabożeństwa oraz na inne obchody rocznicowe Polacy pójdą podzieleni - znacznie bardziej niż wówczas gdy na ulicach Warszawy oczekiwali na trumny z ciałami tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem.