22-08-2011
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
W dwóch wypadkach lotniczych, do których doszło wczoraj niedaleko Łososiny Dolnej i w pobliżu lotniska w podkrakowskim Pobiedniku zginęło 6 osób, w tym trójka dzieci. Okoliczności katastrof wyjaśniają policjanci, prokuratorzy oraz eksperci m.in. z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Po godz. 19.00 sądecka Policja otrzymała zgłoszenie o wypadku lotniczym niedaleko Łososiny Dolnej. Samolot, który wystartował z lotniska spadł kilkaset metrów dalej rozbijając się na pobliskiej łące. Na pokładzie znajdowały się najprawdopodobniej dwie osoby.
Godzinę później zgłoszenie o podobnym wypadku trafiło do dyżurnego krakowskiej Policji – na zabudowania usytuowane w pobliżu lotniska w podkrakowskim Pobiedniku runęła awionetka. Wybuchł pożar. Samolotem podróżowały cztery osoby – pilot i troje dzieci.
Na miejscach wypadków do późnych godzin nocnych pracowali strażacy i policjanci. Trwało dogaszanie wraku awionetki, która spadła na obrzeżach Krakowa i przeszukiwanie terenu, aby sprawdzić, czy w wypadku nie ucierpiały osoby postronne. Nie odnaleziono ciał w zgliszczach po pożarze, wygląda na to, że nie ma ofiar wśród mieszkańców budynków, w pobliżu których spadła awionetka.
Po zakończeniu akcji ratowniczych prowadzonych przez strażaków, służby medyczne i służby techniczne, policjanci zabezpieczali przez całą noc miejsca wypadków, aby dostępu do nich nie miały osoby postronne. Mieszkańcy zabudowań znajdujących się w pobliżu terenu, na którym doszło do wypadku na obrzeżach Krakowa zostali ewakuowani.