14:18:55, 23-12-2011
inka-ni
Witam dzisiaj z netu.Warto przeczytać.
Dziewięcioro dzieci księdza
Dziewięcioro dzieci księdza
Joanna Moorhead | Guardian | 22 Grudzień 2011 |
Fot. Getty Images/FPM
Ian Hellyer jest rzymskokatolickim księdzem, ale ma też żonę i dziewięcioro dzieci. Jest jednym z nielicznych duchownych, którzy mogą opowiadać parafianom o życiu w rodzinie na podstawie własnych doświadczeń. Jak to możliwe, skoro obowiązuje celibat?
45-letni Ian Hellyer jest rzymskokatolickim księdzem, ale daleko mu do celibatu. Jest ojcem i to w prawdziwie katolickim stylu, gdyż ma aż dziewięcioro dzieci: Clare (18 lat), Teresę (17 lat), Angelę (15 lat), Marthę (11 lat), Johna (9 lat), Luke'a (7 lat), Simeona (4 lata), Gregory'ego (2 lata) i siedmiomiesięczną Rose.
Dołącz do nas na Facebooku
W to przedsięwzięcie była też mocno zaangażowana jego 43-letnia żona Margaret. Przy filiżance herbaty w ich mocno zagraconym domu, Margaret przyznaje, że styl życia jej męża zaskakuje wielu ludzi. Niedawno cała grupa wiekowych katolickich pań przyglądała mu się dziwnie, kiedy w rzucającej się w oczy koloratce wprowadził do kościoła wózek z Rose przed mszą. – Na ich twarzach malowała się mieszanka radości i przerażenia – wspomina Ian. – Radość z powodu dziecka i przerażenie, ponieważ należało do mnie.
Kto pyta nie błądzi - odpowiedz na pytania naszych użytkowników
Jeszcze rok temu Ian był anglikańskim księdzem i mieszkał z rodziną w dużej wiktoriańskiej plebanii w hrabstwie Devon. Zarówno ich dom, jak i życie wydawały się idealne: mieli sześć sypialni i dwa wejścia na piętro. Był też olbrzymi ogród i mnóstwo przyjaciół z okolicznych wiosek.
Choć ich życie wyglądało kolorowo, to wcale takie nie było. Ponieważ w głębi duszy Ian, który otrzymał anglikańskie święcenia kapłańskie w 1995 r., miał wątpliwości, czy należy do właściwego Kościoła. – Czułem się jak ryba wyjęta z wody – tłumaczy. – Kościół anglikański podejmował decyzje, które miały więcej wspólnego ze światem niż z fundamentami chrześcijaństwa. Zmieniał swoje stanowiska bez przerwy i w każdej sprawie. Odniosłem wrażenie, że podejmuje się w nim decyzje w zależności od sytuacji politycznej, a nie jak według mnie powinno być – woli Bożej.
Zawsze był blisko Kościoła katolickiego, ponieważ Margaret, którą poznał na studiach na Lancaster University i poślubił 19 lat temu, jest katoliczką. Wychowują więc swoje dzieci w dwóch wyznaniach. – W niedzielę chodziliśmy na msze dwa razy: raz do kościoła Iana i raz do kościoła katolickiego – mówi Margaret. Kiedy w zeszłym roku Wielką Brytanię odwiedził papież, Hellyerowie pojechali na mszę w Birmingham, aby go wysłuchać. Jak twierdzi Ian, to wydarzenie przesądziło o wszystkim. – Tamtego dnia wszystko poukładało mi się we właściwy sposób – mówi. – Zrozumiałem, że należę do Kościoła katolickiego.
W przeszłości anglikańscy księża, którzy przechodzili na katolicką wiarę, mogli być nadal kapłanami tylko wtedy, jeśli byli kawalerami. Ale w 2009 roku Watykan zmienił zasady, ustanawiając Ordynariat Personalny Matki Bożej z Walsingham, w ramach którego żyjący w związkach małżeńskich anglikańscy księża mogli otrzymać katolickie święcenia kapłańskie.
W tej sytuacji odejście z anglikańskiego Kościoła stało się znacznie bardziej atrakcyjne. Ian mógł opuścić swój kościół i nadal pełnić posługę kapłańską, mimo że posiadał żonę i dzieci. Ale czy stwarzając taką możliwość Kościół katolicki nie zrobił tego samego, co Ian krytykował w Kościele anglikańskim, czyli nie zmienił zasad na takie, które mu lepiej pasują?
– Dla mnie celibat jest dyscypliną, a nie fundamentalną zasadą, a ja czułem, że Kościół anglikański zmieniał właśnie te fundamentalne zasady – odpowiada Ian. – W Kościele prawosławnym, który pod względem zasad jest niezwykle bliski Kościołowi katolickiemu, duchowni posiadają żony. Celibat nie leży u podstaw wyznania w tym samym stopniu, jak na przykład zmartwychwstanie ciała lub niepokalane poczęcie. Miałem wrażenie, że te wszystkie kwestie nie są jasne dla anglikanów.
Fot. Getty Images/FPM
Ale przejście na katolicyzm wcale nie było łatwe. Katolickim księżom w Wielkiej Brytanii wypłaca się jedynie drobne stypendia i nie ma tam budżetu na wspieranie księży z rodzinami, nie wspominając o rodzinach z dziewięciorgiem dzieci.
– Wielu naszych przyjaciół martwiło się o nas, ponieważ trudno było sobie wyobrazić, jak damy sobie radę finansowo – mówi Margaret. – Ale oboje wierzyliśmy, że to jest właściwa droga, którą Bóg chce, abyśmy poszli, więc pomyśleliśmy: ”Bóg nam pomoże”.
Łatwo to powiedzieć, lecz nie łatwo przeżyć w praktyce. Wielu byłych kolegów Iana z Kościoła anglikańskiego wolało pozostać w nim do momentu, w którym podrosną ich dzieci, i Ian twierdzi, że rozumie ich motywację.
Wspomina, że powiadomienie o powziętej decyzji swoich anglikańskich parafian nie było łatwe, ale większość z nich zrozumiała. – Nie miałem poczucia winy z powodu odejścia, ale byłem bardzo smutny – mówi. Pozwolono im pozostać w plebanii jeszcze przez parę miesięcy, ale z końcem lata musieli się z niej wynieść.
Ian i Margaret obawiali się o to, jak to wszystko odbije się na dzieciach. – One kochały plebanię, miały w okolicy przyjaciół i nagle pojawiła się cała ta niepewność jutra – mówi Margaret. – Gdzie będziemy mieszkać? Z czego będziemy żyć? To było dla nich bardzo niepokojące.
Hellyerowie zawsze żyli skromnie, jednak teraz istniała realna i przerażająca perspektywa braku pieniędzy. – Pamiętam, że chodziłem do hurtowni kupować duże ilości makaronu, mąki, ryżu i soczewicy i zastanawiałem się, na ile to wszystko nam wystarczy – mówi Ian. – W międzyczasie brzuch Margaret stawał się coraz większy, bo zbliżała się data porodu kolejnego dziecka.
Wiosną 2011 roku Ian przeszedł na katolicyzm i raz w tygodniu zaczął jeździć do Londynu, aby studiować w seminarium Allen Hall w Chelsea. Ale pewnego dnia w maju nie mógł tam jechać. – Zadzwoniłem, by wyjaśnić, że moja żona właśnie rodzi – wspomina. – Nie sądzę, by w tym seminarium odebrano wiele tego typu telefonów!
Kilka tygodni później Ian otrzymał święcenia w obecności nowonarodzonej Rose. Poinformowano go również, że znaleziono dla niego pracę kapelana na University of Plymouth. Co więcej, biskup miał dla niego radosną nowinę, że przy kościele w centrum Plymouth czeka na nich pięciopokojowy dom, do którego mogą się natychmiast wprowadzić.
Dziś dom wypełniają dzieci, zabawki i podręczniki szkolne (Margaret uczy czworo z dzieci w domu). Ian przyznaje, że w Kościele, którego przywódcy posiadają niewielkie doświadczenie w kwestiach życia rodzinnego, ma on do zaoferowania zupełnie nową perspektywę. Ale ze skromnością odnosi się do pytania, czy takie przykłady jak jego skłonią Watykan do przemyślenia swojego stanowiska odnośnie celibatu. – Cieszę się, że mogę być dobrym przykładem na to, jak może funkcjonować małżeństwo duchownego, ale nie uważam, że moim zadaniem jest podnoszenie tej kwestii na forum Kościoła – mówi. – Ufam, że papież podejmie właściwą decyzję.
Ian twierdzi, że zawsze był wdzięczny swojemu nowemu biskupowi i rektorowi seminarium za to, że uświadomili mu, komu przede wszystkim powinien być wierny. – Obaj powiedzieli mi, że bycie ojcem i mężem jest ważniejsze od bycia księdzem – mówi. Ale dodaje, że nigdy nie chciałby pomieszać ról ojca biologicznego i duchownego. – Na przykład, nie chciałbym chrzcić własnych dzieci – mówi. – W tym dniu przyjmuję rolę ojca rodziny, a nie księdza.
Ich nowy dom, choć nie tak wielki jak dawna plebania, posiada pewną zaletę: drzwi z salonu prowadzą do ołtarza przylegającego kościoła. Czasami cała rodzina przechodzi przez nie i Ian odprawia mszę dla ich jedenastki. W ostatnich dniach jego myśli zaprzątają opowieści związane z Bożym Narodzeniem. – Myślę o świętym Józefie, który przeprowadził swoją rodzinę przez trudny okres i zawsze starał się postępować zgodnie z wolą Boga – mówi. – To był dla nas rok bogaty w wydarzenia, ale w końcu Bóg naprawdę nam pomógł.
...
zobacz więcej