22-11-2012
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Rada duńskiego miasteczka Kokkedal złożona w znacznej części z muzułmanów zdecydowała, że w tym roku nie sfinansuje świątecznej choinki, bożonarodzeniowych światełek i corocznego przyjęcia. Decyzja wywołała ogólnokrajową debatę na temat funkcjonowania multikulturowego państwa.
Przez dziesięciolecia miejscową tradycją było umieszczanie między budynkami i pozostawienie przez cały grudzień oświetlonej choinki. W tym roku jednak rada przegłosowała zaniechanie kontynuowania tego zwyczaju ze względu na koszty dekoracji.
Decyzja została uznana za kontrowersyjną wobec faktu, że podjęto ją na trzy dni po tym, jak na osiedlu Egedalsvænge z okazji muzułmańskiego święta zorganizowano kosztowną zabawę - były skoki na bangee, mobilne boisko, ścianka wspinaczkowa, etc. Wszystko kosztowało kilkadziesiąt tysięcy koron.
Chrześcijańscy mieszkańcy uznali postępowanie rady za przejaw nietolerancji. W całym kraju rozgorzała debata na temat wolności religijnej i wielokulturowego modelu państwa. Zapowiedziano już marsz protestacyjny. 1 grudnia ulicami Egedalsvænge przejdzie manifestacja zorganizowana przez organizację „ Danii" pt. „Nie ruszajcie naszych duńskich Świąt!".
Nils Holtug, dyrektor Centrum Studiów nad Równością i Wielokulturowością na Uniwersytecie w Kopenhadze, wyjaśnia, że popularność tej historii wykazała, iż wielu Duńczyków nadal jest podejrzliwych co do możliwości dobrego funkcjonowania modelu wielokulturowości.
- Patrząc na sondaże, wydaje się, że Duńczycy nie wdrożyli polityki wielokulturowej, jak ma to miejsce jak w Wielkiej Brytanii i Holandii, prawdopodobnie częściowo z powodu obaw o nieliberalne dogmaty islamu - powiedział Holtug. Dodał, że poglądy wobec imigracji w Danii są bardzo spolaryzowane.