16-06-2012
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Po dramatycznym meczu na Stadionie Miejskim we Wrocławiu Polacy przegrali z reprezentacją czeską 0:1 po golu Jiraczka, żegnając się z turniejem.
Przed meczem nastroje były jak najbardziej pozytywne, choć mocno nerwowe. Graliśmy z reprezentacją, która poniosła ogromną porażkę z drużyną rosyjską, z którą nasi zremisowali. Z drugiej strony był to mecz decydujący, od którego zależało nasze być albo nie być na Euro 2012, po dwóch remisach (1:1 z Grecją i 1:1 z Rosją) ćwierćfinał zapewniało nam wyłącznie .
Franciszek Smuda nie postawił na żadne zmiany i na boisko Polacy weszli w identycznym składzie jak w meczu z Rosją. Początek był niemal idealny. Pomimo kilku drobnych błędów, biało-czerwoni wyraźnie dominowali na boisku przez pierwsze 25 minut, nieustannie oblegając bramkę Petra Cecha. Niekiedy dosłownie centymetrów brakło, by stadion po brzegi wypełniony oszalał ze szczęścia.
Niestety, w okolicach 30 minuty coś pękło. Polacy tracili piłkę, popełniali wiele błędów, nie trafiali, często oddawali inicjatywę Czechom. Po kilku groźnych akcjach, reprezentacja czeska w końcu strzeliła gola. Po stracie Murawskiego Czesi wyprowadzili kontrę, Baros podał do Jiraczka, który umieścił piłkę w siatce. Po stracie polska drużyna nie mogła się najwyraźniej podnieść. Nic nie pomogły zmiany wprowadzone przez trenera Smudę, dopiero pod sam koniec stworzyliśmy groźną sytuację, która cudem nie skończyła się golem.
Koniec końców, z Grupy A wyszły reprezentacje Grecji (po zwycięstwie 1:0 nad Rosją) i Czech.