09-11-2009
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
20 lat po upadku muru berlińskiego, nostalgia za codziennością tamtych czasów jest coraz silniejsza. Skąd się bierze ta tęsknota i czy Polacy i Niemcy mają za czym tęsknić?
W 20 lat po upadku Muru Berlińskiego w Niemczech, szczególnie we wschodniej części coraz bardziej widoczne jest zjawisko określane mianem Ostalgie. Termin ten powstał ze zlepku dwóch słów - wschód (Ost) i nostalgia (Nostalgie). „Ostalgia" manifestuje się szczególnie mocno w odniesieniu do produktów, które niegdyś dostępne na rynku, nagle z niego zniknęły. Z podobnym fenomenem mamy do czynienia obecnie w Polsce. Nie ma co ukrywać - PRL się skomercjalizował i (o ironio) dobrze radzi sobie na wolnym rynku. Mamy więc modę na ubrania jak z PDT - u, buty przypominające pepegi czy powracającą ostatnio modę na ubrania w stylu lat 80-tych.
O ile ta moda jest sezonowa, to ciężko za chwilową modę uznać obecność filmowych ikon PRL w telewizji. Nikomu nie trzeba przypominać takich tytułów jak „Czterej pancerni i pies" czy „Stawka większa niż życie", które razem z komediami Chęcińskiego powracają co roku na srebrny ekran. Młodsze pokolenie, niekonieczne wychowywane w PRL-u, za kultowe uznaje komedie Stanisława Barei oraz „Rejs" Marka Piwowskiego. Obaj reżyserzy w sugestywny sposób ukazali absurdalność codziennego życia w peerelowskiej Polsce, a ich filmy stały się wyznacznikiem tego, jak definiuje PRL młode pokolenie, które dorastało już w wolnej Polsce. Z tej perspektywy nie dziwi rosnąca popularność klubokawiarni, w których można zakupić zupę z wkładką a napoje podawane są w literatkach.
Moda na PRL, czyli moda na obciach to także powracające po latach domowe prywatki, gdzie na stołach królują ceraty zamiast obrusów, a z głośników lecą przeboje takich zespołów, jak Papa Dance czy Kapitan Nemo. Starsze pokolenie szczególny sentyment ma do gadżetów i produktów, które przypominają im o radosnych chwilach młodości. Nikomu nie trzeba przypominać Misia Uszatka, Reksia, Bolka i Lolka, czy bohaterów telewizyjnych programów - Przybyszy z Matplanety, Ciuchci, Domowego Przedszkola czy Pana Tik-Taka. Łezka w oku zakręci się także, gdy zaczniemy rozmawiać o pistoletach na kapiszony, kapslach, bączkach czy zabawach na trzepaku. To słowa klucze, które wystarczą do uruchomienia całej fali wspomnień pt. „A pamiętacie..."
I tak od gadżetów i zabawek przechodzimy do codziennego życia milionów Polaków, do smaków i zapachów młodości. Kto nie pamięta szklanej butelki z mlekiem codziennie zostawianej pod drzwiami, smaku wody z syfonu czy zapachu Brutala lub Pani Walewskiej? Nawet wyrób czekoladopodobny, choć ciężko w to uwierzyć, przez wielu wspominany jest z rozrzewnieniem.
Wreszcie trzeba znaczyć, że nostalgia za PRL, to nie wyraz tęsknoty za systemem politycznym i władzą PZPR. Dla starszych to wyraz tęsknoty za beztroskim czasem młodości, wspomnienia radosnych chwil. Dla młodszych zaś to przede wszystkim niepowtarzalna okazja, aby zasmakować tej egzotyki o której niejednokrotnie słyszeli od rodziców.
Można krytykować wspominanie tamtego okresu z rozrzewnieniem, można zarzucać osobom, które chętnie wspominają tamten okres jego bagatelizowanie, ale można też wziąć przykład z naszych zachodnich sąsiadów i "odczarować" tamtą ponurą rzeczywistość. Przecież PRL to dla milionów Polaków to przede wszystkim ich małe historie życia codziennego. Warto dostrzec ten fakt i upamiętnić tamten okres, dostrzegając jego wszystkie aspekty. Ciekawe, kiedy w Polsce powstanie muzeum podobne do tego w Berlinie...