Strona głównaStyl życiaŚmierci nie możemy zrozumieć strona 2 / 3

Śmierci nie możemy zrozumieć

strona 2 / 3

Śmierci nie możemy zrozumieć
W naszym kręgu kulturowym śmierć, umieranie nie jest teraz "modnym tematem", ale chyba to kwestia ostatnich dziesięcioleci? Na ile "ucieczka przed śmiercią" wypływa z naszych "odwiecznych" lęków, a na ile stanowi nadzieję na jej uniknięcie lub choćby odsunięcie w czasie, wzbudzaną przez postęp medycyny?

Nie mogę zgodzić się z opinią, że dzisiaj śmierć nie jest „modnym tematem". W moim odbiorze jest to temat bardzo często podejmowany nie tylko w nauce - w socjologii, antropologii, filozofii, bioetyce czy w medycynie. O śmierci dużo mówi się w środkach masowego przekazu, codziennie w telewizji, a już na pewno zajmuje one codzienne wiadomości. O śmierci pisze się w prasie, online - przy różnych okazjach, najbardziej kontrowersyjne sprawy to eutanazja i jej dostępność w krajach Europy Zachodniej, opieka hospicyjno-paliatywna oraz indywidualne historie ludzi mierzących się z problemem nieuleczalnej choroby, umierania czy śmierci.

Śmierć jest obecna w powszechnym dyskursie społecznym, chociaż sprowadzona zostaje do faktu, wydarzenia, o którym najczęściej się „donosi", nie próbując doszukiwać się w nim sensu. Postęp medycyny, możliwości sztucznego podtrzymywania przy życiu za pomocą respiratora, sztucznego nawadniania i żywienia na pewno rozbudzają nadzieje. Mam jednak wrażenie, że coraz częściej, również w mediach, coraz więcej ludzi zaczyna świadomie zastanawiać się nad tym, czy warto podtrzymywać własne życie i życie osób im bliskich za wszelką cenę. Jest to rzeczywisty problem dotykający wiele osób. Różnie też one sobie z nim . Na pewno nie warto wypowiadać w tych kwestiach twierdzeń kategorycznych, ponieważ za każdą sytuacją kryje się pojedynczy człowiek. Każda sytuacja ma także swoje specyficzne uwarunkowania.

Jeszcze w latach 70-tych w Polsce panował zwyczaj żegnania zmarłego w jego domu i "odprowadzania" najpierw do kościoła a potem na cmentarz, niejednokrotnie przez całe miasto. Teraz umieramy bardziej "kameralnie" i "dyskretnie", wszystko załatwiają zakłady pogrzebowe. Czy to oswajanie śmierci, czy raczej efekt powiększającego się lęku przed nią?

Wydaje mi się, że zjawisko, o którym Pani mówi niewiele ma wspólnego z lękiem przed śmiercią za to bardzo dużo z przemianami cywilizacyjnymi, jakie dokonują się na naszych oczach w życiu społecznym. Współcześnie terminologia zaproponowania przez Ariès określająca śmierć jako „zdziczałą" w opozycji do śmierci „oswojonej" charakterystycznej dla czasów, w których umierano wśród bliskich w domu, przygotowując się odpowiednio do własnego odejścia, przestają przystawać do naszych czasów. Dzisiaj mamy przede wszystkim potrzebę kontrolowania zjawisk przy użyciu technologii i wiedzy. Stąd współczesna śmierć to przede wszystkim fakt naukowy opisany przez medycynę. Zakłady są „naturalnym" przejawem tych przemian i przedłużeniem opieki medycznej, która sprawowana jest na pacjentem od początków jego życia aż do końca. Zakłady pogrzebowe potrafią profesjonalnie „przejąć" pacjenta z placówki medycznej. Niektórzy pracownicy tych instytucji uważają zresztą organizowanie pochówku i opiekę nad rodziną zmarłego za coś więcej niż tylko pracę - to także misja, niesienie pomocy.

Wielokrotnie słyszy się w mediach rozpaczliwe prośby o wsparcia hospicjów czy innych form opieki paliatywnej i można odnieść wrażenie, że są one dużo mniej skuteczne niż apele o pomoc tym, którzy mają jeszcze szanse powrotu do zdrowia. Czy w świecie, który odsunął śmierć, umieranie, a w dużej części także cierpienie na margines swojej uwagi, jest miejsce na prawdziwą troskę o osoby u kresu życia?

Niewątpliwie chętniej pomagamy w sytuacjach, w których istnieje duże prawdopodobieństwo sukcesu, a za takowy można uznać wyleczenie z choroby, szczególnie ciężkiej. Leczenie paliatywne jest bardzo często postrzegane jako porażka medycyny i dlatego być może mniej chętnie chcemy mieć z nim do czynienia. Jednak konieczne jest tutaj jeszcze jedno rozróżnienie - pomoc dzieciom nieuleczalnie i śmiertelnie chorym a pomoc osobom dorosłym i starszym w analogicznej sytuacji. Różnica w postrzeganiu dzieci i osób starszych jest zasadnicza. Chętniej pomagamy dzieciom, z różnych powodów. Dlatego, aby zwrócić uwagę na ten problem niektórzy działacze społeczni organizują zakrojone na szeroką skalę kampanie na rzecz seniorów, osób starszych. Jest to rzeczywisty problem społeczny wynikający z niedostatecznej świadomości i braku wystarczającej edukacji. Wydaje się, że wiele w tym zakresie należy zmienić, tym bardziej, że nasze społeczeństwo bardzo szybko się starzeje a przecież starość może być pozytywna, nie tylko jako taka, ale również w odbiorze społecznym. Starsze osoby również mają dokładnie takie samo prawo do pomocy innych jak dzieci a medyna paliatywna jest równie potrzebną specjalizacją jak każda inna. Tylko leczenie paliatywne może skutecznie uśmierzać ból i sprawić, że jakość życia pacjentów w stanach zagrożenia zdrowia i życia będzie na tyle dobra, że będzie chciało im się walczyć i żyć aż do końca.

Słowo hospicjum kojarzy się wielu osobom wyłącznie z umieraniem (i to w jakimś obcym miejscu), a przecież ma ono znacznie szersze znaczenie. Czym właściwie jest opieka paliatywna?

Jeżeli hospicjum kojarzy się z umieraniem, to jest to właściwe skojarzenie. Opieka hospicyjno-paliatywna dotyczy przecież osób, u których choroba nie odpowiada na leczenie. Hospicja stacjonarne, podobnie jak oddziały opieki paliatywnej w szpitalach są „obcymi" miejscami, w których osoby leczone są objawowo. Najczęściej do hospicjów czy na oddziały szpitalne trafiają chorzy samotni lub tacy, którymi rodzina nie może lub nie chce się zająć. Czasem są to chorzy, którzy wymagają całodobowej opieki i rodzina nie jest w stanie im jej zapewnić.

to opieka kompleksowa. Jej zadaniem nie jest tylko uśmierzanie fizycznych dolegliwości, ale składa się na nią praca całego zespołu - począwszy od lekarzy i personelu pielęgniarskiego, poprzez psychologa, pracowników opieki społecznej, skończywszy na wolontariuszach. Ból i cierpienie w opiece paliatywnej mają wymiary cielesne, duchowe, psychiczne, społeczno-ekonomiczne. Dlatego pomoc musi być holistyczna.
Strony : 1 2 3

Joanna Gacka / Senior.pl

Zgłoś błąd lub uwagę do artykułu

Zobacz także

 

 

 

Skomentuj artykuł:

Komentarze mogą dodawać wyłącznie osoby zalogowane.
Jesteś niezalogowany: zaloguj się / zarejestruj się




Komentarze

  • 14:55:50, 18-04-2014 ~gość: 89.79.143.xxx

    "Fakt, że można zderzyć się z myślami filozofów na ten temat, dla mnie osobiście jest pociechą i inspiracją, ponieważ mam świadomość, że, jako człowiek, którego przyszłością z pewnością jest śmierć, niewiele mogę, ale jako człowiek myślący mam przynajmniej tego świadomość i chociaż nie jestem w stanie przygotować się do własnej śmierci, to mogę zrobić, co w mojej mocy, aby nie zmarnować życia." mądrze brzmi, ale tylko brzmi... a co to znaczy zmarnować życie? i jak w obliczu śmierci pociechą ma być świadomość "niezmarnowanego życia"? na tym właśnie rzecz polega, że kłopoty w rozumieniu czym jest śmierć prowadzą do rozważań, które wielu bierze "na serio", wszak stąd popularność religii obiecujących pośmiertną kontynuację jednostkowej egzystencji bez utraty świadomości własnej tożsamości.
    ... zobacz więcej
  • 18:02:52, 18-04-2014 toy_

    Najbardziej w tym wszystkim przeraza niejasny moment smierci w kontekscie transplantologii

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Senior.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Komentarze niezgodne z prawem i Regulaminem serwisu będą usuwane.

Artykuły promowane

Najnowsze w dziale

Polecane na Facebooku

Najnowsze na forum

Warto zobaczyć

  • Kobiety.net.pl
  • Uniwersytety Trzeciego Wieku
  • Internetowe Stowarzyszenie Seniorów
  • EWST.pl
  • Oferty pracy